Lizzie zmarszczyła brwi i ku przerażeniu Willow podstawiła
młodszej siostrze nogę. Amy potknęła się i upadła na twarz. Rozpłakała się głośno. Willow natychmiast podbiegła do dziewczynki. Pomogła jej się podnieść i otarła łzy. Po raz pierwszy Amy nie odepchnęła jej. - Jesteś potworem, Lizzie Galbraith - krzyknęła zamiast tego. - Nienawidzę cię! To zdenerwowało Mikeya, który też zaczął płakać, Willow poczuła, jak jej policzki przybierają ze wstydu szkarłatną barwę. Wieczór ledwo się rozpoczął, a dzieci już zdążyły ją upokorzyć. Zerknęła nieśmiało w stronę Scotta tylko po to, by odkryć, że iskierki rozbawienia, które wcześniej dostrzegła w jego spojrzeniu, zastąpił ponury cień dezaprobaty. - Dziękujemy ci, Scott, za uroczą kolację. Pani Caird to prawdziwy skarb. Musisz uważać, bo chwilą nieuwagi i ukrad- R S nę ci ją - powiedziała z uśmiechem Elly, gdy pomagał jej wsiąść do srebrnej limuzyny. - Nie przejmuj się, Scott, mama tylko żartuje - dorzuciła Camryn z tylnego siedzenia. - Bettina jest wspaniałą kucharką. Zresztą sam wiesz, przecież jadłeś u nas ostatnio lunch. - Zamknęła drzwi i opuściła szybę. - Powiedz mi lepiej, o czym myślałeś, każąc tej biednej dziewczynie ubrać się w ten koszmarny strój! Pretensjonalność nie jest w twoim stylu! - W mieście... - zaczął, ale nie dane mu było skończyć. - Gdzieś mam to twoje miasto. - Camryn pogroziła mu palcem zakończonym starannie pomalowanym na krwisty odcień czerwiem paznokciem. - Pozbądź się go, Scott! W tej części świata nie każemy naszym nianiom ubierać się w dziwaczne mundurki. Uczynisz z biednej panny Tyler pośmiewisko! - Camryn! - Elly przywołała córkę do porządku. - Uważam, że to dodaje jej szyku. Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy, kto kiedykolwiek przygląda się służbie? Niania to mniej więcej to samo co mebel w salonie. - To samo co mebel w salonie? - Craig pokręcił smutno głową. - Czasem myślę, że jesteś jeszcze większą snobką niż twoja matka! Scott zaśmiał się głośno. - Dobranoc. Mam nadzieję, że niedługo ponownie się zobaczymy. Gdy samochód zniknął za zakrętem, Scott wrócił do domu. Dochodziła północ, ale na dworze wciąż było ciepło. Księżyc skrył się za gęstymi chmurami i jedyne światło dochodziło z wnętrza domu. Dzieci dawno już spały. Pozwolił im zostać dłużej, ponieważ poza awanturą na początku wieczora zachowywały się cał- R S kiem przyzwoicie. Dziewczynki trzymały się Camryn, całkowicie ignorując pannę Tyler, więc po kolacji oznajmił niani, że jest wolna. Na wspomnienie Willow ubranej w nowy niebieski mundurek pokręcił z niedowierzaniem głową. Z początku miał trudności z rozpoznaniem jej. Później z trudem powstrzymywał śmiech. Jego rozbawienie bardzo ją oburzyło. Śmieszna z niej osóbka, pomyślał. W tej chwili obiekt jego rozmyślań skręcił w drogę wiodącą