Tak czy inaczej nie miał, czego Sylwii zazdrościć.
Co do jego własnej sytuacji, to „nieprawdopodobne" było łagodnym określeniem. A Jack Crocker wciąż nie odpowiadał na telefony. 258 - Nie zawiadomiła policji - oznajmiła Flic Imogen, kiedy Chloe brała kąpiel. - Zuzanna także, a myślałam, że zrobi to na własną rękę po tym, co jej powiedziałam. Ale zdaje się, że Groosi chce najpierw porozmawiać z tobą, a potem zdecydować sama. - Nie chcę o tym rozmawiać. - Imogen miała w oczach strach. - Ani z Groosi, ani z nikim innym. - Właściwie nie musisz nic mówić. Przerabiałyśmy to, Imo, wiesz, co masz robić. Jesteś zbyt zszokowana i nie chcesz do tego wracać. Wszystko będzie dobrze, tylko odegraj to jak należy. W najgorszym razie zmuszą cię do wizyty u Zuzanny czy innego świrologa. - Zmuszą? To znaczy, kto? - Przerażenie Imo rosło. - No gliny. - Mówiłaś, że ich nie wezwały. - Tak sądzę. - Umilkła na chwilę. - Więc w takim razie ja będę musiała. - Flic, nie możesz! - Jasne, że mogę. Napastował cię twój własny ojczym, więc kto ma wezwać pomoc, jak nie starsza siostra? Strach Imo zmienił się w panikę. - Wyda się, że kłamałam! - Nic się nie wyda. - Flic zmusiła się do uśmiechu. - Dobrze, że jesteś taka wystraszona, łatwiej ci uwierzą. - Dowiedzą się, co zrobiłam... - Szept Imogen przeszedł w ochrypły pisk. - Milcz. - Z twarzy Flic znikł uśmiech. - Nie waż się więcej tak mówić. Nigdy, słyszysz? - Nie będę. Tylko błagam, nie dzwoń tam, nie zniosę tego! - Muszę. Taki jest plan. Po prostu tak trzeba. - Ale przecież on i tak teraz się wyniesie, z policją czy bez. Będzie musiał. - Może tak, może nie. A w ten sposób zyskamy pewność. - Flic ustąpiła nieco. - Nie będziesz musiała zeznawać w sądzie, Imo. Nie ma żadnych dowodów. Zrobiłaś wszystko to, czego nie powinnaś - wykąpałaś się, wyprałaś koszulę... - A ręcznik? Ten ze śladami krwi? - Tylko Izabela o nim wiedziała. Schowałam go. - Mogłaś się go pozbyć. - Co ty, głupia? Ręcznik trzymam na wszelki wypadek. - To znaczy? 259 - No, jakby Matthew nie wyjechał. Jakby go nie wykopali z Anglii. - Może nie powinnyśmy tego robić... - Imogen znów się wystraszyła. - Może za dużo tego. - Zrobiłyśmy, co musiałyśmy zrobić. Ty swoje już wykonałaś. - Wstała. - Teraz pora na mnie. Sylwia miała niewiele czasu, by jakoś się pozbierać przed nieuniknioną i pewnie bardzo bolesną rozmową wnuczkami. W pierwszej chwili zdecydowała się pójść na drugie piętro po jeden ze środków uspokajających, jakie doktor Lucas zapisał jej po śmierci Karo, po namyśle jednak doszła do wniosku, że nie powinna ulegać tej