Żeby Lily nigdy nie odeszła, tylko została z nami na zawsze.
ROZDZIAŁ DZIEWI Ą T Y Hotel, w którym zatrzymali się na wakacyjny pobyt, był, tak jak Lily się tego spodziewała, imponujący, a zarazem miły. Zaraz po przyjeździe Theo przedstawił ją kierownikowi o imieniu Barry, którego znał już od czterech lat. – Pańskie dzieci, panie Montague, tak urosły od zeszłego roku, że ledwie je poznałem– rzekł przyjaźnie kierownik, a potem zwrócił się do Lily: – Panno Patterson, mam nadzieję, że pokój się pani spodoba. W razie jakichkolwiek problemów, proszę dać mi znać. – Dziękuję, jestem pewna, że wszystko będzie bez zarzutu – wymamrotała z uśmiechem i pomyślała, że jeszcze nigdy w życiu nie mieszkała w takim wspaniałym hotelu. Dzieci pragnęły natychmiast obejrzeć jej pokój, jednak Theo zdecydował, że muszą dać jej przynajmniej trochę czasu na rozpakowanie. – Najpierw umyjcie się i przebierzcie – rzekł stanowczo. Mając kilka minut spokoju, otworzyła okno z widokiem na morze i głęboko odetchnęła rześkim słonym powietrzem. Choć w jej uczuciach panował zamęt, zamierzała cieszyć się tymi wakacjami. Oparta o framugę, powróciła myślami do tamtego wieczoru, gdy Freya wymknęła się z domu, by spotkać wróżkę. Wciąż jeszcze czuła się winna, że wypełniła głowę dziewczynki fantazjami i mrzonkami. Jednak już od dzieciństwa wymyślała rozmaite opowieści, prawdopodobnie rekompensując sobie tym samotność. Czy to źle, że wpoiła we Freyę wiarę, iż niemożliwe może się wydarzyć, a życzenia czasem się spełniają? Natomiast poruszyło ją samo życzenie dziewczynki, żeby została z nimi na zawsze. Zarumieniona z zakłopotania, unikała wówczas wzroku Thea, który jednak całkowicie zignorował słowa córki, jakby ich w ogóle nie usłyszał. Teraz, późnym popołudniem, wiedziała, iż powinna zająć się dziećmi, którym w hotelu podawano kolację wcześniej niż dorosłym. Ledwie jednak zdążyła się umyć i uczesać, gdy rozległo się natarczywe pukanie do drzwi i cała trójka wpadła do jej pokoju. Alex wskazał dwa pojedyncze łóżka i zapytał: – Na którym będziesz spała? – Chyba na tym przy oknie. – Jeżeli będę miała dosyć towarzystwa braci, to mogę czasami przyjść tu i przenocować na drugim łóżku? – zapytała Freya i usiadła na nim. – O ile tata się zgodzi – odpowiedziała Lily. – Chodźcie na kolację. Na pewno jesteście głodne. Wybiegły z pokoju, a ona podążyła za nimi. Na korytarzu spotkali Thea. Dzieci potruchtały do windy, ale zawołał za nimi: – Nie, dziś skorzystajcie ze schodów. Po długiej jeździe przyda się wam trochę ruchu. Zerknęła na niego. Niewątpliwie przypomniał sobie jej lęk przed windami. – W porządku, Theo, naprawdę – rzekła cicho. – Nic mi nie będzie, jeśli pojadę z nimi. – Tym razem zejdziemy schodami – powtórzył stanowczo. Usiedli w jadalni przy okrągłym stoliku. Dzieci zaczęły wcinać omlety z szynką i serem, przyniesione przez kelnerkę, która im dwojgu podała dzbanek herbaty. Lily z przyjemnością