proszę ponownie do mnie zajrzeć. Do tego czasu proszę
wypróbować kilka domowych sposobów... Gdy pacjentka wyszła, Scott oparł się wygodnie w fotelu i przeciągnął się leniwie. Po raz pierwszy tego dnia miał chwilę tylko dla siebie. Wyglądając przez okno na zielone pola, zaczął myśleć o Camryn. Poprzedniego wieczoru zabrał ją do klubu na kolację i tańce. Potem odwiózł ją do domu, ale odmówił wejścia na górę na drinka. Rozstali się przy drzwiach. Przytulił ją delikatnie i pocałował w policzek. Przez cały wieczór była niezwykle urocza, piękna i bardzo kobieca, więc dlaczego nie przyciągnął jej do siebie i nie zawładnął jej ustami w namiętnym pocałunku? W głębi duszy świetnie znał odpowiedź na to pytanie. Nie potrafił całować Camryn do utraty tchu, ponieważ czul do niej to samo co do żony - czysto braterską miłość. A co czuł do swojej niani-szarej myszki? Co go w niej fascynowało? Wczoraj wieczorem gotów był zanieść ją na górę do sypialni i kochać się z nią przez całą noc. To z pewnością nie była braterska miłość, ale niemal zwierzęce pożądanie. Nie potrafił sobie z tym poradzić. Ona najwyraźniej też nie. Uciekła na górę niczym przestraszone zwierzę, gdy tylko rozluźnił uścisk. Pragnął kobiety, której wcale nie zamierzał pragnąć! To Camryn była dla niego odpowiednią partnerką! Czy uczucie do niej pojawi się z czasem? Może nie pociąga go fizycznie, R S ponieważ przez całe lata myślał o niej jak o młodszej siostrze swojej żony? Ale teraz sytuacja powinna ulec zmianie. Spojrzy na nią w innym świetle. - Też chcę zobaczyć ciocię Camryn! Willow przytuliła Mikeya. - Wiem, kochanie, zobaczysz ją następnym razem. Dzisiaj jest spotkanie tylko dla pań. - Poza tym - wtrąciła Amy, zanurzając łyżkę w pucharku musu truskawkowego - jesteś wielkim szczęściarzem, bo spędzisz popołudnie z tatą, a przecież prawie w ogóle go nie widujemy! - Ale tylko dlatego, że jest wziętym lekarzem. - Lizzie spiorunowała młodszą siostrę wzrokiem. - Tata musi chodzić do pracy, bo nie miałby kto zapłacić za nasz piękny dom! - Synek Willow nie ma taty - zauważyła Amy. - A przecież ma dom. Dlaczego Jamie nie ma taty, Willow? Willow zastanawiała się, co odpowiedzieć, gdy usłyszała, jak Scott wchodzi do jadalni. Świetnie, następna osoba, która w napięciu czekała na jej odpowiedź. Dlaczego tak na nią patrzy? Czyżby wspominał minioną noc? Może uważa, że specjalnie się potknęła, by znaleźć się w jego ramionach? Czy myśli, że zatrudniając ją, popełnił błąd? Miała nadzieję, że nie. Desperacko potrzebowała pieniędzy, a tym samym tej pracy. - Dzień dobry - przywitała się. - Właśnie miałam zabrać Mikeya na górę, by się trochę zdrzemnął po obiedzie. - Ja to zrobię. - Scott przeszedł przez pokój, by wziąć syna, Willow spuściła wzrok, ale gdy ich dłonie zetknęły się na R S