- Przepraszam - szepnęła zawstydzona Malinda.
Cecile dostrzegła smutek w jej oczach i chwyciła ją w ramiona. Przez całe życie starała się chronić Malindę przed przeciwnościami losu. Przyjęła tę rolę w wieku lat dziesięciu i nigdy tego nie żałowała. Według niej, z nich dwóch to Malinda była tą delikatniejszą, bardziej podatną na cierpienie. W swej roli protektora Cecile nieraz musiała podbić komuś oko. Czując na policzku łzy przyjaciółki gotowa była zrobić to Jackowi Brannanowi, gdyby miało to pomóc Malindzie. Nie była jednak wcale pewna, czy w tej sytuacji to właściwe rozwiązanie. Jack znakomicie się sprawdził tego dnia, kiedy Malinda zemdlała. Wszystkim się zajął i trząsł się nad nią jak kura nad kurczęciem. Tego dnia Cecile przekazała władzę w jego ręce. Jack kocha Malindę, a ona jego. Cecile była tego pewna. Żeby tylko nie byli tacy uparci i przyznali się do tego. Pogroziła Malindzie palcem. - Tylko sobie nie myśl, że ci wybaczyłam. Jesteśmy siostrami, pamiętasz? Nakłułyśmy sobie palce i zmieszałyśmy naszą krew. Miałyśmy wtedy dziesięć lat JEDNA DLA PIĘCIU 143 i przyrzekłyśmy nie mieć przed sobą sekretów. Do tej pory zawsze tak było. - Wiem. - Więc dlaczego teraz nie chcesz ze mną rozmawiać? - wykrzyknęła Cecile. W oczach Malindy pojawiły się łzy. - Bo to boli. Wzruszona tą odpowiedzią Cecile chwyciła Malindę za ręce. - Wiem, kochanie, ale naprawdę musisz o tym porozmawiać. Nie możesz wszystkiego dusić w sobie. - Tęsknię za nimi - odparła Malinda i wybuchnęła płaczem. Cecile podprowadziła szlochającą przyjaciółkę do krzesła. - Wiem o tym - powiedziała ze współczuciem. - Ciągle się o nich martwię. Wiesz, Patryk czasami dostaje wysypki i trzeba go od razu posmarować. A Mały Jack, on jest bardzo zdolny, ale potrzebuje zachęty i w ogóle. A bliźniaki niby same się pilnują, ale też trzeba na nie uważać. Te informacje powiedziały Cecile wszystko i nic. Wszystko o uczuciach Malindy do chłopców i nic o jej uczuciach do ich ojca. Cierpliwość nie była mocną stroną Cecile. Uważała, że zawsze należy dotrzeć do sedna sprawy bez straty czasu. Ale biorąc pod uwagę obecny stan Malindy uznała, że najlepiej będzie okazać zrozumienie. - Tak, wiem, ale czy ich ojciec nie da sobie z tym wszystkim rady? - Jack? Finansowo tak. Ale emocjonalnie... Sama nie wiem. Wiem, że ich kocha. Spędza z nimi dużo